logo

CO WARTO ZOBACZYĆ NA MAJORCE?

CO WARTO ZOBACZYĆ NA MAJORCE?

Przed sezonem letnim mieliśmy okazję wybrać się na Majorkę - hiszpańską wyspę położoną na Morzu Śródziemnym nazywaną też Perłą Balearów. Bardzo cieszyliśmy się, że unikniemy tłumu turystów, którzy zaczną przybywać tam w sezonie letnim, który zaczyna się w maju, a kończy w październiku. Poza sezonem można nabyć bilety w bardzo atrakcyjnej cenie. My lecieliśmy na Majorkę z Wrocławia, natomiast wiemy też, że dużo osób lata z Warszawy lub z Berlina. Nasz plan był dosyć napięty, bo w ciągu kilku dni chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej. Dlatego uznaliśmy, że codziennie będziemy spać w innym miejscu.

Już w Polsce zarezerwowaliśmy sobie auto, którym chcieliśmy podróżować na Majorce. W tym miejscu (po wielogodzinnych poszukiwaniach uczciwej firmy) możemy polecić wypożyczalnię Vanrell! Przeczytaliśmy mnóstwo dobrych opinii na ich temat, odpisywali sprawnie na maile, a na samym końcu pomogli nam odnaleźć miejsce, gdzie powinniśmy oddać samochód. Koszt PEŁNEGO ubezpieczenia za 4 doby wyniósł 25 euro, co również było dla nas bardzo istotne. A i za samo auto zapłaciliśmy już w Polsce, nie wymagali też zawyżonych limitów na żadnej z kart. Bardzo sprawdziła nam się też aplikacja MAPS ME (kolejny raz), na której można zaznaczać wszystkie miejsce, które chce się odwiedzić. A przy okazji zobaczyć punkty widokowe, o których nie ma ani słowa w internecie.

PIERWSZY DZIEŃ ZWIEDZANIA - CO WARTO ZOBACZYĆ NA MAJORCE?

Lot na Majorkę z Wrocławia trwał ponad 2.5 godziny. Lecieliśmy nad pięknymi Alpami, widzieliśmy też wyspę z okna. Wylądowaliśmy o ok. 13 i od razu udaliśmy do miejsca odbioru auta. Kiedy załatwiliśmy już wszelkie formalności mogliśmy zacząć cieszyć się naszą kilkudniową podróżą. Ruszyliśmy drogą w środku wyspy (przez Manacor i Arta) do Cala Ratjada, gdzie mieliśmy pierwszy nocleg. Chcieliśmy zostawić nasze rzeczy, a następnie ruszyć wybrzeżem na południe.

Pierwszy dzień był bardzo zwariowany, bo chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej, a także byliśmy umówieni na sesję narzeczeńską, jak i filmowanie naszej Pary w trakcie zachodu słońca o godzinie 19, zatem plan był napięty, ale do zrealizowania. Zatrzymaliśmy się przejazdem w Porto Cristo i docierając do jednego z punktów widokowych - polataliśmy tam dronem.

Sami nie byliśmy, ale słyszeliśmy także wiele dobrego o Drach Caves - smoczych jaskiniach. Przejeżdżaliśmy przez Cales de Mallorca. Zachwycaliśmy się plażą w Cala d'Or. Mieliśmy też krótki przystanek w Porto Colom.

Z przyjemnością jechaliśmy przybrzeżną drogą i kilkukrotnie zbaczaliśmy z trasy. Ostatecznie dotarliśmy do Calo des Moro, gdzie spotkaliśmy się z naszą Parą.

Cudowny wieczór spędziliśmy z Martyną i Marco wspólnie tworząc zdjęcia, jak i filmowe kadry. Po skończonej pracy wróciliśmy do hotelu, aby nabrać sił przed kolejnym dniem. Niestety nie zdążyliśmy zobaczyć el Pontas (było już za ciemno), które na zdjęciach wygląda magicznie.

DZIEŃ DRUGI - CO WARTO ZOBACZYĆ NA MAJORCE?

Kolejny nocleg mieliśmy w Can Picafort, ale dotarliśmy tam dopiero późnym wieczorem. Dzień zaczęliśmy od pysznego śniadania, następnie Mati wybrał się na poranny spacer i nagrał kilka dronowych ujęć. Następnie udaliśmy się na punkt widokowy, z którego mogliśmy podziwiać Cala Agulla i nawet sami załapaliśmy się na zdjęcie.

Następnie z dużej odległości podziwialiśmy zatokę d'Alcudia.

By potem móc odpocząć przez jakiś czas na najdłuższej plaży na Majorce - Cala de Moro, gdzie jeszcze mogliśmy nacieszyć się spokojem i brakiem turystów. Kolor wody jest niesamowity i robi ogromne wrażenie.

Błękitna woda widoczna z lotu ptaka.

Po chwilowym odpoczynku na plaży ruszyliśmy do głównego celu wycieczki przypadającego na ten dzień. Do Cap de Formentor jechaliśmy przez urokliwy i bardzo wakacyjny Port de Pollensa. Z wielką ciekawością wjeżdżaliśmy w te niesamowite góry. Musimy dodać, że otaczali nas rowerzyści, którzy byli dosłownie wszędzie. Jak się dowiedzieliśmy przez około 3 miesiące w roku na Majorkę przyjeżdża mnóstwo fanów tej aktywności i wspólnie lub w pojedynkę pokonują mnóstwo kilometrów, jak i wzniesień. Należało bardzo na nich uważać, a i oni nie mieli łatwo ciągle zwracając uwagę na samochody. Niemniej, było super! Zatrzymaliśmy się też na chwilę na punkcie widokowym, gdzie podziwialiśmy zatokę o nazwie Cala Figuera.

Droga na sam Cap de Formentor to jedna wielka serpentyna, należało jechać ostrożnie, ale i tak miało się wielką frajdę. Chyba nawet większą niż sam pobyt przy sławnej latarni. Przede wszystkim na samej górze czekaliśmy dość długo na swoją kolej wjazdu na parking, po obejściu obiektu zdecydowaliśmy, że wracamy. Po drodze jednak mieliśmy mały przystanek na Playa de Formentor. Leżeliśmy na piasku, a jedno z nas weszło do błękitnej wody, która w kwietniu zbyt ciepła nie jest. Po naszej górzystej podróży wybraliśmy się do Cala San Vincente, które niestety nie zrobiło na nas wielkiego wrażenia. Zdecydowanie bardziej polecamy spędzenie czasu w Port d'Alcudia i w samej Alcudii, która jest po prostu niesamowita i podbiła nasza serca! Możemy śmiało powiedzieć, że wieczór spędzony w tym miasteczku na długo pozostanie w naszej pamięci. 

TRZECI DZIEŃ ZWIEDZANIA - CO WARTO ZOBACZYĆ NA MAJORCE?

Nasz kolejny nocleg był w Soller. Wstaliśmy wcześnie rano i z wielką radością ruszyliśmy przed siebie. Naszym celem było zobaczenie Torrent de Pareis, do którego wiodła niecodzienna górska droga. Po drodze można zajrzeć do sanktuarium Lluc - jeśli ma się na to ochotę. Najpierw na drodze było spokojniej...

A potem... Były tylko serpentyny, serpentyny, serpentyny! I rowerzyści! Musimy przyznać, że bardzo cieszyliśmy się tym, że możemy tą drogę zobaczyć także z lotu ptaka!

Zdjęcie z drona zrobione na Majorce, widać na nim drogę do Sa Calobra.

Na miejscu auto zostawia się na parkingu, a potem idzie się na kilkunastominutowy spacer (czasami idąc tunelami). Torrent de Pareis robi ogromne wrażenie, szczególnie jeśli można na nie zerknąć z innej perspektywy.

W drodze powrotnej zachęcamy do przystanku w pobliżu jeziora, które jest otoczone górami - Embassament del Gong Blau.

Z Torrent de Pareis udaliśmy się do niezwykle urokliwej miejscowości Valldemossa. Bardzo popularnego miejsca wśród turystów, które ma niezwykły klimat. A sławna jest głównie dlatego, że przez kilka miesięcy przebywał tam Fryderyk Chopin wraz ze swoją ukochaną. Warto tam zajrzeć, bo miasteczko jest przepiękne! Z Valldemossy udaliśmy się do Deia, które również prezentuje się wyśmienicie. I znajduje się w samym środku gór!

W między czasie podczas naszych przystanków pod tytułem: "Zatrzymajmy się tutaj, jest tak pięknie!" - udało nam się zrobić również kilka fajnych zdjęć.

Widok na plażę i morze Śródziemnomorskie.

Z Deia ruszyliśmy do Soller, które jest górskim miastem, a dla wielu osób miejscem, gdzie można znaleźć nocleg.

A wieczór i poranek spędziliśmy w Port de Soller. Dotarliśmy tam o zachodzie słońca mając okazję poczuć klimat tego miejsca, zjeść kolację w otoczeniu wody, żaglówek i roześmianych ludzi. Następnie, od samego rana ruszyliśmy na punkt widokowy by zobaczyć to samo miejsce budzące się do życia wśród górskiej mgły. Było wspaniale!

Wspaniały port Soller o poranku.

CZWARTY DZIEŃ ZWIEDZANIA - CO WARTO ZOBACZYĆ NA MAJORCE?

Wschód słońca zobaczyliśmy w Port de Soller. Następnie ruszyliśmy w podróż do stolicy Majorki. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie próbowali jeszcze czegoś zobaczyć po drodze. Pewnie dlatego zdecydowaliśmy się na krótką wycieczkę do Sant Elm, gdzie po kilku dniach intensywnego zwiedzania po prostu przez godzinę leżeliśmy na plaży. Z Sant Elm widoczna jest mała wyspa. Następnie udaliśmy się na punkt widokowy znaleziony w aplikacji MAPS ME, mianowicie mogliśmy patrzeć z oddali na Es Camp del Mar.

Po ostatnich chwilach, kiedy mogliśmy sobie popatrzeć na turystyczne miejscowości skąpane w słońcu pełni sił udaliśmy się do stolicy wyspy - Palma de Mallorca. Tam punktem najważniejszym było zobaczenia katedry! A potem obejście miasta wzdłuż i wszerz, na tyle, na ile czas nam na to pozwalał.

PIĄTY DZIEŃ ZWIEDZANIA - CO WARTO ZOBACZYĆ NA MAJORCE?

Wszystko co dobre szybko się kończymy, zatem i nasz pobyt na pięknej Majorce również się skończył. Samolot mieliśmy o godzinie 13, dlatego jeszcze przed samym przyjazdem na lotnisko pojechaliśmy zobaczyć jedno z miasteczek nadmorskich w pobliżu - Can Pastilla. To było takie nasze małe pożegnanie z cudowną Majorką. Do Polski wróciliśmy bezpiecznie, odebraliśmy auto z parkingu na lotnisku i przyjechaliśmy do Poznania. Koszt zostawienia auta na parkingu we Wrocławiu to około 12-15 złotych za dzień. Im wcześniej się to rezerwuje, tym lepsza oferta cenowa.

PODSUMOWANIE PODRÓŻY PO MAJORCE

Pięć dni na Majorce to mnóstwo czasu, aby zobaczyć to co Majorka ma do zaoferowania. Oczywiście, niemożliwym jest zobaczyć wszystko, ale grunt to dotrzeć do miejsc, którego dadzą nam pogląd na to cudowne miejsce. Majorka to przepiękna wyspa, która oferuje plaże z niebiańskim piaskiem, jak i kryształową wodą, a także góry. Dla każdego coś dobrego! Majorka jest idealnym miejscem na wypoczynek dla osób aktywnych, jak i dla tych, którzy chcą odpocząć. Idealne miejsce dla Par, jak i dla rodzin z dziećmi. Hiszpanie są bardzo mili, mówią po angielsku i nie są nachalni, a za to wiecznie uśmiechnięci. Wszędzie dba się o czystość, możecie wierzyć nam na słowo, byliśmy w szoku!

Drogi są w świetnym stanie, oznakowania również ułatwiają podróże! Oczywiście w stolicy Majorki jest dużo tłoczniej i jeździ się mniej komfortowo niż poza nią z powodu korków. Na żółtej ciągłej linii nie można stawać, tam gdzie nie ma linii - można parkować, a tam gdzie jest niebieska linia to parking płatny (darmowy od 21 wieczorem do 9 rano). Należy płacić za parkingi, bo są one sprawdzane.

Za obiad w dobrej knajpie trzeba liczyć ok. 20 euro. W wersji ekonomicznej da się zjeść obiad w cenie od 5-10 euro. Zawsze można też zaopatrzyć się w jedzenie w markecie, których poza stolicą nie jest tak dużo jak w Polsce, ale też nie ma problemu, aby je znaleźć. Litr paliwa kosztuje ok. 1.40 euro (kwiecień 2019). Pamiętajcie, aby brać pełne ubezpieczenie przy wypożyczeniu auta, wtedy o nic się nie martwicie, a na górskich szlakach nie trudno o stłuczkę, których przez całą podróż na wyspie nie widzieliśmy ani raz - więc to dobry znak! Lokalni mieszkańcy jeżdżą normalnie, nie szaleją.

Pamiętajcie, że cały artykuł został stworzony na podstawie naszych doświadczeń, coś co podobało się nam, nie musi podobać się Wam i odwrotnie. Generalnie Majorkę serdecznie wszystkim polecamy!

Gdybyście mieli do nas jakieś pytania, zapraszamy TUTAJ - piszcie w komentarzach, a my chętnie rozwiejemy Wasze wątpliwości, jeśli tylko będziemy umieli. Jak macie chwilę to więcej zdjęć z Majorki znajdziecie w zakładce DRON na naszej stronie.

Dziękujemy za uwagę, Aga&Mati.